Świstokliki

niedziela, 31 marca 2013

Life is a fairy tale - Part 18

-Ja mam trojke.. -odrzeklam,ciekawa z kim bede dzielila pokoj.
-Ja mam trzy,ja tez - odparl Louis z Zaynem.
-O matko,z najwiekszymi przyglupami mam mieszkac w jedym pokoju? Ja sie chyba zabije..
-Ja wylosowalam dwojke.. - powiedziala Amy oczekujac na odpowiedz drugiej osoby,ktora rowniez wylosowala ten numerek.
-Ja tez mam dwojke -zachichotal Liam.
-Czyli ja jestem z Harrym -powiedzial zdolowany blondyn.
-Nie martw sie Niall,bedzie nam sie swietnie mieszkalo w jedym pokoju razem. Braciuszku nie ucierpisz na tym,juz ja o to zadbam.
Co jemu moglo chodzic po glowie,kiedy wypowiadal te slowa?
-Tak.. juz to widze - odrzekl posmutnialy Niall.
Wszyscy zabralismy sie po walizki do wana,Niall zaoferowal mi pomoc.Bez wahania sie zgodzilam. Kazde z nas poszlo do swojego pokoju. W moim Zayna i Louisa,bylo tylko jedno lozko dwuosobowe i materac ktory lezal na podlodze.
-To jak ? Kto gdzie spi? -spytal Louis
-Ja tam ide na dwuosobowke.. -powiedzial Zayn,po czym rzucil sie na lozko.
-W takim razie ja pojde na materac,znam maniery nie to co Zayn...
-Bracie wyluzuj.. tyle czasu prowadzilem,zrozum,ze potrzebuje dobrze sie wyspac.
-Nie zapominaj,ze ja rowniez prowadzilem..
-Dobra chlopaki,nie spierajcie sie tyle,tylko idzcie na to lozko,ja pojde na materac.
-Nie ma mowy.. jestes dziewczyna i powinnas spac na lozku a nie na materacu,nie pozwole ci na to - odparl Louis.
-Czy moglbym juz pojsc spac? - powiedzial Zayn przygladajac sie nam obydwojgu.
-Jasne.. moze ja tez sie zdrzemne? -spytal Louis,nie mam pojecia kogo widocznie samego siebie ;P
-To ja was zostawiam,spijcie sobie. Ja tam nie potrzebuje odpoczynku,spalam w aucie. 
Zabralam z walizki ciuchy na zmiane,recznik i przybory pod prysznic. Powiedzialam chlopakom dobranoc i wyszlam kierujac sie do lazienki. Na szczescie byla wolna,kiedy weszlam natyczmiast przekluczylam drzwi i weszlam pod prysznic. Zajelo mi to chwile. Szybko sie wytralam i ubralam w to. Po czym wyszlam na zewnatrz domku do ogrodu. Polozylam sie na kocu,zalozylam sluchawki na uszy i lezalam poglebiajac sie w swiecie muzyki. 
Nie wiem co sie dzialo,ale najwidoczniej musialam zasnac,bo obudzilam sie oparta glowa o kolana Nialla. Wlasciwie jak to sie stalo? Przeciez jeszcze jakis czas temu bylam tu zupelnie sama... Wstalam,wyciagnelam sie przy czym ziewnelam leciutko. Blondyn usmiechanal sie i spytal jak sie spalo,odwzajemnilam usmiech i odpowiedzialam,ze ma kosciste nogi.
-Osz ty wredoto,ja ci tu swoje kolana uzyczam a ty wybrzydzasz,ze sa kosciste - wypowiadajac to zrobil przy tym taka przeslodka minke,ze myslalam,ze sie poszczam ze smiechu - I jeszcze masz czelnosc sie ze mnie nabijac? 
Rzucil sie na mnie,skulilismy sie w kulke i zaczelismy turlac sie po ogrodzie.  Musialo to wygladac przezabawnie. Ja sama nie moglam wyrzymac ze smiechu,ten bol w okolicy brzucha kiedy wydawala z siebie odglosy smiechu byl nie do zniesienia,dlatego tez staralam sie opanowac. Kiedy juz sie ogarnelam otrzepalam swoje loki z twarzy i usiadlam na trawie. Blondyn przygladal mi sie uwaznie.
-Co sie tak patrzysz glupku? O malo nie umarlam ze smiechu .
-To bylaby piekna smierc,nieuwazasz -strzelilam mu kuksanca .
-Skad w tobie tyle energii? 
-Yyy.. coz za bezsensowne pytanie.. 
-Hahhah,moze i masz racje,nie mam pojecia o czym mam z toba rozmawiac.
-O czym kolwiek..
-No dobra,to moze zabawimy sie w prawde i procenty co ? W ten sposob czegos sie o tobie dowiem.
-Pewnie,dobry pomysl. To ty zaczynasz.. wiec wybieram prawde.
-Jestes prawiczkiem?
-Jeny.. co to za pytania? 
-No odpowiedz,nie masz wyjscia -usmiechnelam sie cwaniacko.
-Tak jestem prawiczkiem. Co bierzesz?
-Naprawde? O szesz kurde.. nie spodziewalabym sie tego po tobie.. prawde.
-Jestes dziewica?
-Eee.. pytanie z tej samej polki,to nie fair ! Nie,nie jestem. Co bierzesz?
-Tak tez myslalem... procenty.
-Na ile chcialbys stracic prawictwo?
-Hmmm.. pytanie troche glupie,zalezy z kim .. nie wiem moze na 50% . Teraz ty.
-To ja tez biore procenty.
-Na ile procent kochalas swojego ostatniego faceta z ktorym wspolzylas?
-O zesz kurwa.. co to ma byc ? Moze na 80%, ale to dosc skomplikowane... Co bierzesz?
-Jakie skomplikowane?  Proste i logiczne pytanie.. no to dawaj prawde skoro jedziemy na przemian.
-Z kim chcialbys przezyc pierwszy raz? 
-Ja pierdole.. co ty za pytania wymyslasz.. moze od razu przejdz do sedna... Musialaby byc czula,wrazliwa,spokojna,nie robic nic pochopnie no musialbym ja kochac - to jest najwazniejsze.. nie oddam sie komus wiedzac ze tej osoby nie kocham.
-Skoro mowisz,ze mam przejsc do sedna.. chcesz sie ze mna kochac? -jego oczy wygladaly jakby zaraz mialy wyskoczyc z orbity.
-Jaa.. ja.. ja nie wiem co powiedziec.
-Dobra zapomnijmy o tym co powiedzialam,przepraszam nie chcialam postawic cie przed taka decyzja.. 
-Nie Jackie.. nie, jest okej. Nie zrazaj sie za to co powiedzialem,ja wlasciwie chce tego. Tyle,ze nie jestem do konca pewny swoich uczuc co do ciebie.. rozumiesz?
-Rozumiem.. jestem w po.. no to gramy dalej - zaczelam mowic chyba zbyt wiele.. szyko przeszlam na inny temat.
-Yy.. no to dokonczymy gre i pozniej idziemy do baru zjesc fast foody , ahhh tak zatesknilem za takim zarciem,a nie jakies owsianki,brokuly,fasolki.. 
-hahaha, no okej , nie ma sprawy. To teraz ty zadajesz pytanie,jestesmy na prawdzie.
-Jakie jedzenie lubisz jesc?
-Zdrowe,ale fast foody tez lubie,najbardziej to chyba kebaba z salatkami i sosem.
-Jejku.. to tak jak ja ! 
Jakas chwile jeszcze gralismy,zrobilo sie juz chlodno. Blondyn oddal mi swoja bluze,ten gest byl bardzo mily i wiele dla mnie znaczyl. Nie mielismy pojecia co robi reszta.. tak jakby zaszyli sie w domkach i siedzieli struci cicho jak myszy. Poszlam ubrac spodnie i wziasc jakas bluze.  Amy razem z Liamem ogladala jakis film,Zayn siedzial w lazience,pewnie ukladal sobie wlosy.. a Harry z Louisem grali w karty. Oznajmilismy wszystkim,ze wychodzimy,jednak nie powiedzielismy dokad. Zaraz chcieli y wszyscy isc z nami..a chcialam spedzic ten dzien z blondynem,by poznac go troche blizej.. Przyjdzie tez pora na dzien z Harrym,przeciez mu obiecalam..  Doszlismy na pieszo do baru,nie ylo zyt duzo klientow,dlatego tez od razu zamowilismy :
-Co bierzesz - spytal Niall
-No nie wiem.. a ty?
-No jasne,ze kebaba ;P tobie zamowie to samo .
-Tylko jak przytyje to cie zabije ...
-Spokojnie, taki chudzielec jak ty? Jeden kebab ci nie zaszkodzi..
-Ja ci dam chudzielca ! - walnelam go karta od menu.
Po zamowieniu kebabow,poszlismy usiasc do stolika . Blondyn wyglupial sie nonstop,z reszta oboje zachowywalismy sie jak banda dzieciakow,no ale fajnie poczuc sie tak jak w dziecinstwie.. W towarzystwie blondaska czulam sie znakomicie. Niall jeszcze po drodze do domu skoczyl do kiosku i kupil nam po piwie. Kiedy wrocilismy zaczelo sie zasypywanie pytaniami,gdzie bylismy,co robilismy, dlczego tak dlugo... Nie mialam ochoty sie tlumaczyc,wiec poszlam do siebie do pokoju.. Do siebie? Raczej do pokoju ktory dzielilam z Zaynem i Louisem.. Wiem,ze nie powinnam byla zostawiac Nialla samego z tymi szogunami,dlatego po wzieciu rzeczy ktore beda mi niezbedny,by wziac prysznic  poszlam do salonu,by sprawdzic czy detektywi dali sobie juz spokoj. Na szczescie tak.. wszyscy siedzieli na kanapie i ogladali jakis mecz...  Powiedzialam,ze ide sie kapac. W lazience byl brodzik z prysznicem.. ahh.. zaczynam doceniac wanne. No nic wykapalam sie pod prysznicem,umylam wlosy,nakremowalam sucha skore balsamem do ciala i umyta, czysciutka poszlam do bandy siedzacej w salonie.
Z: O jaka seksi pizamka kocie - ryszyl brwiami do gory
H: Jak ty sie doe nie zwracasz - walnal go oburzony.
N: Jaka mokra.. siadaj tu kolo mnie -poklepal miejsce 
Li: O nasza parka zaczyna dzialac na wlasna reke - wzruszyl brwiami,zacierajac przy tym rece.
Usiadlam obok blondyna,lubialam ogladac mecze,ale pilki noznej nie rugby.. Szybko mnie to znudzilo,wiec poszlam do pokoju polozyc sie spac. Weszlam pod koldre i zasnelam dosc szybko. Obudzilam sie przytulona do Louisa. Chlopak juz nie spal.. ,kiedy zauwazyl,ze juz sie obudzilam usmiechnal sie i powiedzial,ze niezle go dusilam w nocy.Przeprosilam pasiastego,wiedzial,ze nie robilam tego specjalnie.. Wstalam,poszlam i poszlam sie ubrac.
*z perspektywy Liama*
Lozko bylo dwuosobowe,wiec nie mialem wyjscia i musialem spac z Amy. Bylo mi troche niewygodnie,bo dziewczyna cala noc rzucala sie po lozku jak oparzona.. Kiedy sie obudzilem nie bylo jej.. Wyszedlem z pokoju i uslyszalem,ze z kims rozmawia przez komorke. Nie wahalem sie ani sekundy,chcialem rozwiklac jej znikniecia i dziwne zachowanie..  uslyszalem dosc sporo.. 'Nie potrafie dluzej' , 'daj mi spokoj' , 'brzydze sie tego' , 'nienawidze tego kim jestem' , 'codziennie patrzac w lustro i widzac swoja twarz zbiera mi sie na wymioty', ' nie naciskaj na mnie' , 'pamietam doskonale do czego sie zobowiazalam' , 'zaplace ci w inny sposob,tylko daj mi tydzien' ... po zlozeniu tych wszystkich slow w calosc wszystko zrozumialem.. Musze z nia natychmiast porozmawiac,pomoc jej. Nie moge zostawic jej z tym samej.. Szybko ubralem sie w dres i poszedlem do ogrodu,bo wlasnie tam teraz byla.
-Amy.. mozemy porozmawiac - byla cala zaplakana.
-Nie Liam,nie teraz,nie mam najmniejszej ochoty na rozmowy.
-posluchaj ja chce ci pomoc..
-Pomoc? Mnie sie nie da pomoc.. prosze odejdz stad i zostaw mnie.
-Wiem kim jestes i co robisz.. tylko nie rozmumiem jednego,czemu akurat w taki sposob - dziewczyne zatkalo,jej lzy zaczely splywac z wiekszym nasileniem..
-Jak to ? Skad?
-Nie wazne.. po prostu wiem,tylko powiedz mi czemu prostytulowanie sie? Wytlumacz mi to prosze.

_________________
Przepraszam za bledy - jesli jakies sa,pisalam szybko i nie mialam czasu ich sprawdzic :) Jesli czytasz to prosze skomentuj ;* Rozdzial nie jest najdudniejszy,ale tez nienajciekawszy.. No coz przepraszam was. Wesolych Swiat Wielkanocnych Wam zycze kochani i do jutra,chociaz nie obiecuje ze uda mi sie wyrobic i dodac kolejny rozdzial xxx

niedziela, 24 marca 2013

Life is a fairy tale - Part 17


Poszliśmy do pokoju. Usiadłam na łóżku,a niebieskooki obok mnie. Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać,bo właściwie o czym? O tym,ze sama nie wiem czego chce od życia? O tym ze z wieloma rzeczami sobie nie radze.. jak ciężko jest mi z obecna sytuacja? Przecież pomyśli sobie,ze jestem jakaś pojebana i tyle z tego będzie.. Co ja mam teraz zrobić? Skoro już tu jest.. to może spróbować i zwierzyć się mu?
-Niall.. właściwie to nie potrzebnie tu jesteś. Nic się nie stało,tylko hormony mi buzują.. nie chciałam zostać na dole,bo podczas moich humorków robię rzeczy na które tak na prawdę nie mam najmniejszej ochoty,a nie potrafię się kontrolować.. Wolałam pójść do pokoju i ochłonąć.
Chlopak patrzył na mnie wsłuchując się w każde moje słowo.. był idealnym słuchaczem tego zaprzeczyć się nie da.
-Niall? Halo?
-O jejku.. przepraszam cie bardzo,zamyśliłem się . Cala ta sytuacja jest troszkę przedziwaczna,pierwszy raz coś takiego słyszę.. Normalnie jeśli hormony buzują oznacza to zmianę nastroju.. ale o czymś podobnym nie słyszałem. Tak naprawdę nie wiem co mam powiedzieć.
-Nie musisz nic mówić.. wystarczy,ze mnie wysłuchałeś - speszyłam się trochę. Liczyłam na konkretniejsza odpowiedz. Blondyn najwyraźniej to zauważył.
-Jackie? Proszę powiedz mi jak mogę ci pomoc? Co ma zrobić?
-Nic Niall.. nic. -chłopak przytulił mnie,poczułam ciepło które od niego płynęło.
Nie ufałam mu na tyle,by zwierzyć się mu z czegokolwiek. To co moje, zapisuje w pamiętniku. Krówka jest moim najlepszym słuchaczem. Właściwie dawno z nią już nie rozmawiałam chyba to jest najlepszy moment,żeby przelać jej swoje emocje.. spisać to na kartce,tymczasem w ten sposób ochłonę i uspokoję swoje cholerne hormony.
-Niall,mam do ciebie prośbę. Czy mógłbyś zostawić mnie sama. Musze jeszcze coś zrobić przed wyjazdem. Proszę cie to dla mnie ważne - słowa te wypowiedziałam z ogromna lekkością,by żadnym z nich go nie urazić.
-Jasne,nie ma sprawy,tylko jak będziesz mnie potrzebować to wiesz gdzie jestem - odrzekł jednocześnie się uśmiechnął.
Pokiwałam głową,blondyn wstał i wyszedł. Od razu wyciągnęłam moja przyjaciółkę spod poduszki i usiadłam przy toaletce.
''Kochana.. tak mi przykro,ze cie zaniedbałam. Jakos tak wyszło.. Kompletny brak czasu ostatnimi czasy bardzo mi dokucza. Postaram się to w jakiś sposób naprawić. Tym czasem co u mnie ? otóż nadal nie wiem czego chce.. Harry wciąż usiłuje przekonać mnie do siebie. Zgodziłam się by poznać go trochę bliżej. Patrząc na niego zdałam sobie sprawę jak musi się męczyć .. i właściwie pomyślałam czemu by nie dać mu szansy? Nie chodzi tu o żaden związek,wiec to co zrobiłam nie wiąże ze sobą żadnych zobowiązań. Także myślę,ze kiedy go już poznam łatwiej będzie mi podjąć decyzje.. Moze się mylę? Co do Nialla.. jest jak jest,to znaczy blondyn jest przeuroczy,słodki do tego bardzo opiekuńczy. Wiadac,ze jego serce wypełnione jest ogromem miłości,którą stara się dążyć każdego,co bardzo mi się podoba. Jego charakter jest taki.. inny niż wszystkich. Co do Juli.. to powiem ci,ze zatraciłam się w obowiązkach i na śmierć zapomniałam o tym,ze Laura miała mi w tym pomoc. Niestety wyjeżdżam pod domki letniskowe nad jezioro,właściwie nie wiem dokładnie na jaki czas,ale myślę,ze to będzie tak na dwa tygodnie. Kiedy wrócę zajmę się tym,obiecuje. Moze powiem coś o tym wyjeździe... No wiec, Louis wpadł na ten pomysł,by rozerwać się trochę z dala od codzienności. Jest to oczywiście plan doskonały.. każdemu to się przyda. Ostatni ogrom bali nie jednego zamęczył i wykończył. Te ciągłe bankiety niejednemu z nas dały w kość. Mam jedynie obawy co do tego udawania z Niallem.. Liam na pewno postara się byśmy codziennie odczuwali te napięcie. Mówiłam już,ze kiedyś go ukatrupię i zrobię to.. ,ale trudno jakoś będzie trzeba sobie poradzić. Nie mam zamiaru dwa tygodnie dołować się.. będę się bawić,może nie na całego,bo trzeba znac umiar i wyznaczyc sobie granicze we wszystkim . Moje hormony znowu szaleją.. jejku nie nawidze tych momentów.. ciężko jest mi się opanować,może powinnam pójść do lekarza? To chyba nie jest normalne,nie ? Jeszcze się zobaczy jak to będzie.. ,a teraz lecę już. Chłopacy wołają mnie z dołu,Louis chyba znalazł swoja koszulkę i możemy jechać :D Nie martw się zabieram cie ze sobą,wiec każdego dnia będę zdawać ci relacje co i jak . Buziaki xxx ''
Z dołu dochodziły wołania,bym się pospieszyła. Wychodziło na to,ze czekali już tylko na mnie. Nie wiedziałam jak przemycić Krówkę na dol,bo właśnie tam znajdowała się walizka. Wpadłam na pomysł,by schować ja w torebce.. przecież żadnej nie wzięłam. Tak tez zrobiłam. Kiedy znalazłam się już na dole Louis od razu kazał wszystkim pakować się do wana. Ja oczywiście na końcu.. zapomniałam jeszcze wziąć swojego perfumu, zawsze to lepiej ładnie pachnieć ;) Liam już dawał nam odczuć jego wyzwanie,bo kazał usiąść mi obok Nialla. Blondyn siedział przy oknie.. Harry zrobił mi miejsce pomiędzy nimi dwoma. Jeszcze tego mi brakowało.. Spytałam się ile czasu będziemy jechać,Lou powiedział,ze około trzech godzin. No to pięknie.. trzy godziny pomiędzy młotem a kowadłem hahah ;P Zapowiada się ciekawie.
Siedziałam tak sztywno,ze każda kość zaczynała mnie bolec..
-Niall mogę się oprzeć o ciebie?
-Jasne nie ma problemu, położyłam głowę na jego ramieniu,a on obial mnie swoja ręką.
Dupe wypielam do Hazzy,nie miałam innego wyjścia,ale chłopakowi to się podobało bo co chwile na nią spoglądał,aczkolwiek zdaje się ze był zazdrosny ,ze poprosiłam o to Nialla a nie jego. Zaczęły się docinki Liama.. typu jak słodko razem wyglądamy. Ja i blondyn wymieniliśmy się uśmiechami, Harry oczywiście spoglądał na ten czyn z ironia. Po jakimś czasie zasnęłam,nie mam pojęcia co się w tym czasie działo,ale kiedy się obudziłam Liam chwalił się jakie to świetne zdjęcia zrobił mi i blondynowi kiedy spaliśmy wtuleni nawzajem w swoje ciała. Od razu chciałam zobaczyć te fotografie.
-O kurde.. Niall patrz jak słodko spaliśmy - szturchnęłam chłopaka,ten widocznie jeszcze drzemał.
-Hahaha,ja tak śpię? Niemożliwe...
Pośmialiśmy się wspólnie,Liam nadal robił nam wszystkim zdjęcia.. Louis prowadził,później zmienił się z Harrym. Po jakimś czasie dotarliśmy już na miejsce.
-To nasz domek? -spytałam z niedowierzaniem w glosie - Jest przepiękny!
Weszliśmy do środka,domek był cały z drewna,z kominkiem,salonem i trzema pokojami dwuosobowymi,jeden był na trzy. Zaraz chwila trzema pokojami?
-Sa tylko trzy pokoje? Jak to możliwe?
-Nie chciałem wam powiedzieć.. myślałem ,ze nie będzie z tym problemu.. Nie znalazłem większego domku.
-Kto z kim śpi,co ? - spytał Zayn.
-Moze zrobimy losowanie? -zaoferował uśmiechnięty Harry,właściwie to z czego on się tak szczerzył?
-Dobra,wiec tak są trzy pokoje,wychodzi na to ze w jednym pokoju będą trzy osoby.. jest nas siedmioro.
-No brawo geniuszu.. To jak robimy te losowanie? - naciskał loczek na Louisa.
Pasiasty poszedł do samochodu,wrócił z notesikiem w rekach i długopisem,ponumerował karteczki i złożył je na kilka części,kiedy już skończył położył je na stoliku,który znajdował się w salonie. Kazdy podszedł i wybrał jedna karteczkę. Louis dal nam znak,ze możemy ja otworzyć,czułam się jak w jakimś filmie.. Otworzyłam - numerek trzy.
-Ja mam trojkę.. -odrzekłam,ciekawa z kim będę dzieliła pokój.
________________
No i udało mi się napisać rozdział na dzisiaj :) Jutro szkoła,a jejku jak się nie chce. Jeszcze sprawdzian z lektury,którą niebardzo rozumiem - jest po francusku. Myślę,ze następny rozdział będzie w środę :* i ciekawa jestem czy zgadniecie z kim Jackie będzie w pokoju :P zagadka łatwa,aczkolwiek podchwytliwa hahaha :) Powodzenia w zgadywaniu no i miłego dnia jutro w szkole. Buziaki xxx

piątek, 22 marca 2013

Life is a fairy tale - Part 16


Jackie poszla do lazienki,a ja ulozylem sie na materacu,przykrylem ciepla kolderka i rozmyslalem o jutrzejszym dniu. Z pewnoscia rano bedzie sporo ekscytacji ta wyprawa. Na pewno mozna to sobie wyobrazic.. jak Zayn biega i szuka swoich przyborow do ulozenia wlosow,taa ten czubek bez nich sie nigdzie nie ruszy. Louis upewni sie czy nie spakowal skarpetek,raz przez przypadek je zabral i mial do siebie wyrzuty,nie mam zielonego pojecia co w tym zlego.. ale moi bracia maja swoje odpaly. Ja z reszta tez na punkcie jedzenia.. ta kazdy na czym innym. Z rozmyslan wyrwal mnie dzwiek otwieranych drzwi od lazienki,to byla pewnie Jackie. Lezalem bez ruchu udajac ,ze spie. Kiedy dziewczyna na mnie popatrzala i miala pewnosc,ze spie wyszla z lazienki w koszuli nocnej bez szlafroku. Wygladala bardzo seksownie i pociagajaco. Katem oka ja podgladywalem,polozyla sie i przykryla koldra. Lezala tak chwile z otwartymi oczami po czym westchnela i powiedziala po cichu " Niall .. gdyby wszystko bylo takie proste.. " Co te slowa mogly znaczyc? Nie mialem pojecia o co jej moglo chodzic.. Po chwili przestalem ja obserwowac i zasnalem.
Obudzila mnie piosenka,ktora mialem nastawiona na budzik. Szybko przestawilem na drzemke i polezalem sobie jeszcze piec minutek. Nie chcialo mi sie tak wczesnie wstawac.. i pewnie bym nie wstal,aczkolwiek orkiestra w moim brzuszku niezmiernie dawala sie we znaki i powoli zaczynala mnie denerwowac. Zszedlem po cichu na dol do kuchni, by nie obudzic Jackie, ktora smacznie sobie spala. Wlasciwie po co nastawilem budzik tak wczesnie? Wszyscy jeszcze spali .. Wydalem polecenie sluzbie,by przygotowalidla nam sniadanie. Tak, pomyslalaem o wszystkich.. Taki juz jestem poza tym powinni niedlugo sie obudzic. Przenioslem sie do salonu i wlaczylem telewizje. W prawdzie przelatujac po wszystkich mozliwych programach nic ciekawego nie znalazelem,wiec zostawilem na kanale muzycznym. Ogladajac teledyski popijalem cieple kakao. 
-I jak, juz gotowe? - krzyknalem do kucharzy. Ilez mozna gotowac owsianke czy robic chleb z dzemem. 
-Jeszcze sekundka,ale mozesz juz przyjsc - odrzekl Stefan.
Zerwalem sie z kanapy i poszedlem po sniadanie. 
Siedziac i zajadajac sie owsianka zauwazylem Amy schodzaca po schodach. 
-Dzien dobry jak sie spalo Amy?
-Nie bylo zle,a tobie ? - mowiac to podeszla do naczynia z owocami i wziela jablko.
-A, no bardzo dobrze. W kuchni masz sniadanie,idz jeszcze gorace.
-Dobra zaraz wracam.
Po chwili przyszla ze sniadaniem i dosiadla sie do stolu.
-Uwielbiam owsianke z chlebem i dzemem!
-Ja rowniez wcale nie narzekam na ten posilek.
-Gdzie wczoraj bylas? Jackie wczoraj do ciebie dzwonila.
-Co ja ? O czym rozmawiacie ? - odrzekla Jacquelline
-Wstalas juz ? 
-Nie wiesz jestem duchem Jackie i przyszlam by cie przesladowac. No jasne,ze wstalam glupku. Nastepnym razem mnie obudz.
-No okej obudze.. mowilem Amy,ze dzwonilas do niej wczoraj wieczorem.
-No wlasnie gdzie ty sie szlajasz, co ?
-Ze znajomymi bylam. 
-Trzeba bylo odebrac,nastepnym razem cie zywcem udusze.
-Sorka.. nie slyszalam, ale nagralas sie na sekretarke. Jedziemy pod domki letniskowe , tak ?
-No o 9 , pomysl Louisa.. nie wiem co go tak wzielo na buntowanie sie , ale kazdemu przeda sie taki wypad. Nie wspominajac ciagle tych nudnawych bali. 
-Pewnie.. dobra ja lece sie spakowac. Wrocilam pozno,z reszta na kacu jestem. Masakra i tak mi sie nie chce ale Lou chyba mnie ukatrupi jezeli opoznie nasz wyjazd.
-No raczej.. To lec, wiesz pomoglabym ci,ale sniadanie czeka. Jeszcze musze wziac prysznic i sie umalowac - sorki ale nie dam rady.
-Nie ma sprawy,poradze sobie. Smacznego kochana - dala Jackie buziaka w policzek i znikla.
-To moze przyniesc ci sniadanie - zaoferowalem.
-Jesli masz ochote to prosze bardzo.
-Dzisiaj owsianka z chlebem i dzemem.
-O super, wreszcie cos innego dla odmiany - spogladala na mnie z usmiechem.
-Jak sie spalo?
-Dobrze a czemu pytasz?
-A tak z ciekawosci,bo spalas jak zabita.
-Ty tez slodko wygladales na tym materacu. Kurcze oby ten mini urlop minal dobrze,potrzebuje tego odpoczynku - sprostowala.
-Jesli chodzi ci o ten zaklad to postaram ci sie jakos zbytnio o nim nie przypominac.
-Nie o to mi chodzilo Niall , ale dziekuje. Nie ma takiej potrzeby,bardzo dobrze czuje sie w towim towarzystwie,mimo to dziekuje,ze o tym pomyslales.
-To dobrze,bo obawialem sie ze nie bardzo lubisz przebywac razem ze mna. A jak Harry radzi sobie z ta sytuacja?
-Nie jest mu latwo,ale dalam mu do zrozumienia,ze nie bedziemy razem.
-I jak zareagowal? - wpatrywalem sie w nia niczym w obrazek.
-A jak myslisz? Jest taki zazdrosny o wszystko i nie odpuszcza.
-Caly Harry .. nie odpusci zbyt latwo,bedzie o ciepie walczyl dokuki go nie zranisz tak bardzo,ze cie znienawidzi.
-Mysle,ze do tego nie dojdzie...
Wpatrywalem sie w nia jak zajada sie sniadaniem. Byla taka urocza. Sielanke przerwal mi Louis , ktory wpadl do salonu i zaczal nas poganiac, bo sie spoznimy. Yhh.. jemu to chyba odbilo na punkcie tego wyjazdu.
Zebralem sie i poszedlem do siebie wziac prysznic,ubralem sie w krotkie spodenki i koszulke na ramiaczku. Zszedlem z powrotem do salonu by spradzic czy jest ktos kto rowniez gotowy oczekuje na reszte. Nikogo nie bylo,wiec wrocilem sie do pokoju. Polozylem sie na lozku i zatracilem sie na chwile w innym swiecie.

*z perspektywy Jackie*

Szybko zjadlam sniadanie,nastepnie poszlam sie przebrac. Prysznic wzielam niedawno,podobnie z makijazem - zrobilam go 5 minut temu, wiec postanowilam z walizka zejsc juz na dol. Byla dosc napakowana,szczegolnie po schodach bylo mi ciezko ja zniesc,ale dalam rade. Zauwazylam Harryego w salonie,ktory najwyrazniej rowniez byl gotowy i oczekiwal na pozostalych domownikow.
-O .. Jackie.. trzeba bylo mi powiedziec,to bym ci pomogl z ta walizka - odezwal sie pierwszy,czego w ogole sie nie spodziewalam.
-Nie wiedzialam,ze tu jestes,ale dzieki. Dlugo juz czekasz? - spytalam .
-Jakies dziesiec minut.
-A co robi sprawca tej calej wyprawy?
-Przed dziesiecioma minutami biegal po pokoju i szukal jakies koszulki.
-Zeby przypadkiem nie wyszlo na to,iz to on nie wyrobi sie z czasem..
-To jest calkiem mozliwe.
Przez chwile panowala niezreczna cisza. Nie wiedzialam co powiedziec,podobnie jak Harry.Najwidoczniej skonczyly sie tematy do rozmowy lub bylismy troche speszeni po ostatniej rozmowie.
-Jackie? Moge cie o cos spytac? - zaciekawilo mnie o co tez moze mu chodzic.
-No jasne,ze mozesz. Mow co cie gryzie. 
-No bo.. wiesz.. chodzi o to.. eee.. - co chwile sie zawieszal jak jakas zepsuta tasma - Nie wiem jak o to spytac.. nie chce naciskac ani nic z tych rzeczy.. Po prostu chcialbym wiedziec czy jest jakas szansa bys przekonala sie do mnie. - no to wpadlam.. nie cierpie takich rozmow! 
-Harry.. ja nie wiem co czuje.. W mojej glowie panuje metlik.. Wszystko dzieje sie tak szybko i z nienacka.. Nie jestem do tego przyzwyczajona. Mysle,ze moge dac ci szanse i poznac cie blizej,ale nie wiem czy dam rade. 
-Naprawde? Nie robisz sobie ze mnie jaj?
-Nie.. mowie calkiem powaznie. Prosze cie tylko o jedno.. nie wyobrazaj sobie za duzo.. Nie chce cie zranic i masz zachowywac sie jak przyjaciel.. zadnych kombinacji i pospiechu. Pamietaj,ze robiac cos na chama,tylko mnie zniechecisz. Rozumiesz?
-No jasne! Jejku dziekuje ci ,jestes cudowna. Otworzylas drzwi do mojego serca.. juz zawsze beda dla ciebie otwarte,a kiedy juz tam wejdziesz zamkne ja na zawsze bys nie wyszla..
-Przestan mi tu metaforami strzelac.. 
Wlasciwie to slowa,ktore powiedzial byly przepiekne.. Niezly z niego romantyk. Chwila? Co sie ze mna dzieje.. moje hormony szaleja.. czuje jak zaraz eksloduja.. nie moge do tego dopuscic.. Zazwyczaj kiedy moje hormony pracuja nienajlepiej nie jest ze mna dobrze.. ulegam wielu rzeczom,godze sie praktycznie na wszystko. Wtedy moj umysl nie pracuje jak nalezy,nie mysle trzezwo. Kazda decyzje podejmuje pod wplywem presji lub na odczepnego byle miec to juz z glowy. Ide stad.. nie moge tu zostac tym bardziej z nim - Harrym. 
-Przypomnialo mi sie,ze zapomnialam wziac takiej jednej bluzki. Skocze po nia na gore - powiedzialam w pospiechu.
Bieglam po schodach.. moim kierunkiem byl moj pokoj. To do niego mialam sie udac i ochlonac.. Nie przeoczylam jedynie przeszkody.. aczkolwiek Niall nie jest przeszkoda,chociaz nigdy nic nie wiadomo..
-Jackie? Co sie dzieje? Dlaczego biegniesz? - spogladal na mnie lekko przestraszony .
-Spopkojnie Niall,zapomnialam bluzki, chociaz to wcale nie jest prawda.
Co ja wygaduje? 
-To powiedz prawde - nadal spogladal na mnie wystraszony ta cala zaistniala sytuacja.
-Jaa.. ja.. Ehh.. po prostu odwala mi w tym momencie i potrzebuje byc sama.
Wyraz twarzy blondyna coraz bardziej robil sie powazniejszy.
-Jak to ? Jackie pozwol sobie pomoc.. 
-Niall.. ja nie chce niczyjej pomocy. To przejsciowe,po prostu zostaw mnie i idz na dol.
-Nie ma mowy! Nie zostawie cie,chyba oszalalas..
-Wlasciwie to calkiem mozliwe..
Przeszlismy do pokoju,usiedlam na lozku,a niebieskooki obok mnie.

_________________________
O jejku.. nie spodziewalam sie ze tyle osob czyta to cos co pisze ;) Naprawde jestem mile zaskoczona,bo zazwyczaj maks komentarzy to 10 . Dziekuje wszystkim ktorzy mnie nominowali do roznego typu kategorii,jest to dla mnie ogromny zaszczyt ;* 
Rozdzial niezbyt ciekawy.. jakis taki moim zdaniem monotonny.. kiepskie dni ostatnio mam byc moze dlatego,ale nie bede szukac wymowki :P Mimo to mam nadzieje,ze choc odrobinke wam sie podobal. jeszcze troche a powroci nawal akcji,narazie rozladowuje napiecie hahaha ;D Nie wiem kiedy nastepny rozdzial,ale postaram sie jutro cos naskrobac i jesli dobrze pojdzie to pojawi sie w weekend jesli nie w weekend to w srode. Prosze o wyrazanie opinii w postaci komentarzy :) Buziaki kochani xxx 

wtorek, 19 marca 2013

Life is a fairy tale - Part 15


Od razu schowalam Krowke pod poduszke,tam nikt nie zaglada,wiec jest bezpieczna. Nie wiedzialam co robic.. Troche mi sie nudzilo. Zeszlam do ogrodu,akurat na lawce siedzial Niall. Spytalam czy moge sie przysiasc,po chwili juz oboje chustalismy sie leciutko . Blondyn nie odezwal sie wgl,siedzielismy tak bez slowa jakis czas.. W koncu wstalam ,chcialam isc sprawdzic jak roze rosna,ale Niall mnie zatrzymal.
-Czekaj,musimy chyba pogadac o tej calej sytuacji.
-No raczej musimy Niall..
-Jesli chodzi o mnie to jest mi strasznie glupio tak udawac... czuje sie krepujaco,jak ostatni kretyn. Przepraszam ,ze Liam wciagnal cie w to wszystko.. 
Nie wiedzialam co mam odpowiedziec.. Te slowa troche zabolaly,ale czego moglam sie spodziewac?
-To nie twoja wina,nie masz za co mnie przepraszac.. ja rowniez nie czuje sie dobrze udajac to wszystko,ale musimy wytrzymac te trzy tygodnie. Jesli przetrwamy kupie cii ogromny kosz z jedzeniem - zasmial sie,nie wiedzialam czemu sklamalam.. Po prostu nie moglam mu wyznac,ze to cale udawanie mi sie podoba,pomyslalby sobie ze jestem jakas dziwka,czego nie chce.
-Ooo.. juz dalas mi motywacje na te trzy tygodnie,wszystko co bede roic to z mysla o nagrodzie.
Al.. te slowa jeszcze bardziej zabolaly.. Zaczynam zdawac sobie sprawe z tego,ze zaczyna mi na nim zalezec. Przytulilam go po czym odeszlam,nie mialam ochoty palnac znowu jakiegos glupstwa i zalowac. 

*z perspektywy Liama*

-Zayn ! Jestes mi potrzebny..
-Co znowu mam kogos sledzic?
-Skad wiedziales? 
-Nie wazne,mow o co chodzi tym razem.
-O to samo. Podsluchalem rozmowe Amy przez komorke. Umowila sie z kims na 20 przed klubem nocnym,wiesz przy tej alejce na rogu Alfreda.
-No wiem gdzie to i co ?
-No i masz ja sledzic glupku.. fajnie by bylo jakbys podsluchal o czym rozmawia.
-Taaa.. zeby mnie zdemaskowala,chyba sobie zartujesz?
-Pamietaj, po wszystkim sztanga fajek jest twoja.
-Uhhh.. kiedys cie udusze braciszku.
-Nie marudz tylko idz sie przygotowac.
-Tak,karabinek wezme.
-Nie o to mi chodzilo .
-Ehh.. na zartach to ty sie wgl nie znasz co ?
-Spadaj juz Zayn !

*z perspektywy Amy*

Kurcze... ten David to niezly orzech do zgryzienia.  Jest troche tajemniczy,ale otwarty na ludzi. Fajnie sie z nim gadalo... ehh musze isc do tego klubu. Mam juz dosc tych wiecznych imprez i kacow.. jakos to przetrwam ;)

*z perspektywy Harryego*

Uhhhhhh,zaraz eksploduje.. laze po pokoju w ta i we wta . Co ja mam robic? Nie moge pozwolic by Jackie zakochala sie w Niallu.. a przez te trzy tygodnie to bardzo mozliwe. No i Louis.. chociaz wiem,ze jest moim najlepszym kumplem, boje sie ze rowniez sie w niej zakocha albo na odwrot. Musze dzialac.. Tylko nie mam planu.. Po chwili namyslu znalazlem rozwiazanie ! Musze sprawic,by Jackie zakochala sie we mnie. Musze pokazac jej ze moze na mnie polegac i ze zrobie dla niej wszystko... jesli plan A nie zadziala,wymysle B :D
-Jackie? Co ty tutaj robisz? 
-Harry.. chyba musimy pogadac.
-A co sie dzieje? - spytalem,troche sie zaniepokoilem.
-Jaaa.. ja.. ja po prostu czuje sie niezrecznie w twoim towarzystwie. To w jaki sposob na mnie patrzysz.. krepuje mnie to Harry. 
-Jackie.. ja cie kocham zrozum to wreszcie!
-Wiem.. i prosze cie bys o mnie zapomnial.. nie znasz mnie wgl, nie wiesz jaka jestem naprawde.. nie chce cie niczym rozczarowac. Przepraszam naprawde tak bedzie lepiej.. 
-Mozemy sie poznac.. mamy tyle czasu.. Jackie prosze nie odtracaj mnie.
-Dobrze nie odtrace cie,ale ogranicz te twoje usmieszki,miny i opanuj zazdrosc okej?
-Postaram sie,dla ciebie wszystko - przytulilem ja , tak bardzo brakowalo mi jej zapachu,dotyku,ciepla..
-Ja juz ide.. trzymaj sie Harry. - wyrwala sie z ramion i wyszla z pokoju.

*z perspektywy Louisa*

Lezalem sobie w pokoju na lozku zanurzony w innym swiecie sluchajac muzyki. Rozmyslalem o zyciu.. Wlasciwie mam juz dosc tego ciaglego posluszenstwa w obec ojca. Bo co ? To,ze jest krolem w naszym krolestwie nie swiadczy o tym,ze musze wykonywac kazdy jego rozkaz.. bo to nie sa prosby. Musi byc tak jak on powie i nie ma opcji sprzeciwu. Czasami myslalem,zeby to skonczyc,by w koncu postawic sie mu.. ale brakuje mi odwagi. Tak przyznam to jestem tchorzem.. Ciezko jest mi zyc podporzadkowujac sie ojcu,ale nie mam wyjscia. Jestem najstarszy,pierworodny.. ta i inne duperele.. Chcialbym sie jakos wyrwac z tego ciaglego biegu zycia . Do glowy przyszedl mi nawet niezly pomysl.. oboz pod domkami letniskowymi! Jestem geniuszem,troche buntu nie zaszkodzi.. poza tym nie mam zamiaru myslec o obowiazkach. Trzy czy tam cztery imprezy kameralne mam gdzies,wymysli sie cos na wymowke i bedzie dobrze. Zerwalem sie z lozka,rzucilem iPhona  razem ze sluchawkami i pobieglem do chlopakow oznajmic plany na najblizszy tydzien moze nawet dwa.
-Liam! Niall! Harry! Zayn! -krzyczalem biegnac przez korytarz do ich pokoi.
Pierwszy pokoj Hazzy,wdarlem sie do niego niczym wandal.
-Jedziemy pod domki letniskowe jutro o 9 ! Na tydzien lub dwa,to zalezy ile bedziemy chcieli , pakoj sie !
-Co? Jak to? Nie rozumiem.. - ahh jego mina zaskoczeniowa byla bezcenna.
Pobieglem dalej - pokoj Liama.
-Li jedziemy jutro o 9 pod domki letniskowe,pakoj sie bracie .
-Yyy.. brales cos ?
-Taaa marsjanki  - zazartowalem sobie.
-Niall ! Gdzie ty jestes? - nie bylo go w pokoju. Pomyslalem - kuchnia albo pokoj Jackie i tam wlasnie poszedlem. 
-O jestes ! Niall jedziemy pod domki letniskowe jutro o 9 wyjezdzamy,mozesz sie pakowac na tydzien lub dwa. Jackie ty tez mozesz jechac jak chcesz.. nie chce cie do niczego zmuszac.. bo mozemy miec klopoty z ta ''ucieczka'' wiec wybor zostawiam Tobie.
-No co ty! Oczywiscie,ze jade! Chyba mnie samej nie zostawicie...
-To super,mozesz powiedziec tez Amy,ten David tez moze jechac. No i nie widzieliscie Zayna? Nie ma go nigdzie..
-Nie, nie mam pojecia gdzie moze byc. Pojde do Amy powiedziec jej .
Kierowalam sie w strone jej pokoju.. nie bylo jej tam.
-Sluchajcie Amy tez nie ma .. 
-Uuu.. zbieg okolicznosci,a moze tez nie?
-Zadzwonie do niej, jest juz po 20,pewnie poszla na jakas impreze jak to ona.
-Dobra to ja zadzwonie do Zayna - zaoferowal Niall.
-Sluchajcie ja juz sie zmywam,jest pozno trzeba sie spakowac i wgl isc spac troszke wczesniej. 
-To do jutra i dobranoc Louis .
-Dobranoc Jackie ... i Niall :) 

*z perspektywy Nialla*

Probowalem dodzwonic sie do Zayna,ale nie odbieral,tak samo jak Amy czego dowiedzialem sie od 'mojej dziewczyny' .
-To co ? Pakujemy sie ?
-Raczej tak.. To ja ide do siebie,przyjde jak juz skoncze. Zajmie mi to doslownie minutke.
-Okej,ja tez zabiore sie za pakowanie - odpowedziala z usmiechem na buzi.
Poszedlem do pokoju wyciagnalem torbe na ramie,ktora kiedys nosilem na treningi. Spakowalem kilka par spodni dresowych i dzinsow,pare koszulek z krotkim rekawkiem i na ramiaczku,4 pary szortow i bielizne. Pozniej poszedlem zabrac z lazienki kosmetyczke. Zapakowalem tez 2 paczki chipsow,ktore mialem skryte w szawce na bielizne. Przypomnialem sobie o ladowarce do telefonu i o sluchawkach. Zapakowalem tez tableta w razie gdyby mi sie troche nudzilo... zapomnialem o reczniku i kapielowkach . Nic wiecej sobie nie przypomnialem.. chyba spakowalem juz wszystko. Poszedlem szybko pod prysznic. Kiedy juz sie umylem skierowalem sie w strone pokoju Jackie. Przeciez musimy spac w jednym pomieszczeniu.. Tak mi niewygodnie bylo na podlodze,dobrze ze juz przynioslem sobie materac.
-Juz spakowany?
-Tak,nawet wykapany, gotowy do spania :)
-Ja juz tez prawie koncze.. jeszcze spakuje bielizne i mysle,ze to juz bedzie wszystko.
W tym czasie wyciagnela z komody biustonesze,zauwazylem jeden ktory zwrocil szczegolnie moja uwage,to byl komplet,bo po chwili dostrzeglem tez stringi. Ahh.. byly takie kuszace ciemno niebieskie z czarnawa koronka. Przesliczne.. szybko odwrocilem wzrok,by nie zauwazyla,ze jej sie przygladam.
-Okej,to teraz ide sie wykapac,mozesz juz isc spac. Bede cicho jak myszka,obiecuje.
-Nie potrzeba,mam twardy sen. Nie obudzisz mnie.

_________
Czyta ktos jeszcze to opowiadanie ?

czwartek, 14 marca 2013

Life is a fairy tale - Part 14

Obudziłam się dość wcześnie,Niall jeszcze spal na podłodze. Wyglądał dość dziwnie,cały rozwalony na mojej podłodze,ahh bezcenny widok. Nie chcialam go budzić,wiec poszlam sie umyc do niego do pokoju. Wzięłam przedtem ubrania, w ktore sie przebiore i recznik. Nie mialam ochoty spędzić tego czasu w wannie,wiec poszlam szybko pod prysznic. Kiedy z niego wyszłam wytarlam sie miękkim bezowym ręcznikiem i chciałam sie ubrać,ale do łazienki niespodziewanie ktoś próbował wejść. Zauważyłam jak klamka sie przekreca,nie wiedzialam co robic. To byly ulamki sekundy.. szybko chwycilam za recznik,ktory wczesniej polozylam na szafke.
-Jackie! O moj boze.. co ty tu robisz?
- Nie chcialam cie obudzic,wiec przyszlam do ciebie sie umyc..
-Przepraszam cie.. nie wiedzialem.. Moze lepiej juz wyjde - zmieszany i caly czerwony jak burak wyszedl.
Dokonczylam sie ubierac i poszlam do kuchni zrobic sobie cos do jedzenia. Przy stole siedziala cala paczka.. Kiedy weszlam kazdy wymienil miedzy soba dziwne spojrzenie.
-Co wy robicie o tej godzinie na nogach?
-Zglodnielismy. - zasmiali sie pod nosem,o co im moglo chodzic?
-Co wam jest.. zachowujecie sie jakbyscie cos ukrywali.
-My? Nie nic.. raczej ty i Niall.
-My? Niby co ?
-Widzialem jak Niall wychodzil z lazienki,ty wyszlas po 5 minutach. Widze,ze wczuwacie sie w role,co ? Wiecie,moze od razu skonczcie te szopke i powiedzcie nam co jest grane.
-Ehhh.. Niall nie wiedzial,ze bede kapac sie w jego lazience... z reszta co was to obchodzi. Nawet jezeli tak by bylo to nie musze sie wam ze wszystkiego tlumaczyc.
-Oooo.. czyli jednak cos tam sie wydarzylo.
-Nieee.. yhh nie mam ochoty na takie rozmowy Zayn,zajmij sie lepiej czyms innym.
-Oj dobra,nie chcialem cie wkurzyc,daj spokoj. Chcesz moze zjesc z nami pizze? Harry zamowil na sniadanie.
-Widze,ze zdrowo sie odzywiacie... no pewnie,ze zjem troche.
Szlam w kierunku krzesla,ale wyprzedzila mnie Amy.. nie mialam gdzie usiasc.. Stalam tak bezczynnie,w koncu Zayn powiedzial:
-Jackie usiadz na kolanach Nialla,chyba nie bedzie mial nic przeciwko temu?
-Nie nie bede,siadaj - poklepal rekoma swoje kolana,po czym na nich usiadlam.
-Dziekuje Niall.
Siedzielismy tak i jedlismy,Niallowi musialo byc niewygodnie, a ja czulam sie tak jakos dziwnie. Chociaz to byl naprawde bardzo mily gest. Kiedy zjedlismy Harry zaproponowal pojsc na zakupy by zapelnic lodowke. Wybralismy sie wszyscy razem , David tez poszedl. Na poczatku nie chcial,ale ulegl moim namowom.
-To co idziemy na lody?
-A co z zakupami?
-Spokojnie,Hazza juz zadzwonil po ochroniarza,ktory przyjedzie i zabierze te wszystkie siatki do domu. Rozerwiemy sie jakos?
-Ja nie mam ochoty na lody.. wybaczcie - odezwala sie Amy.
-W takim razie ja tez nie jem - David poparl zdanie Amelie .
-Ochhh.. no co z wami? Na lody nie macie ochoty? - Hazza zaczal sie smiac na slowa Louisa,ten jak zwykle nic nie zrozumial.
-Lody to ja mam na codzien Louisie - zasmial sie cwaniacko Harry.
-Ta na codzien,chyba przesadzasz z tym swoim licznikiem..
-Dobra idziemy na gofry i koniec z wybrzydzaniem!
-Dobry pomysl,juz zdazylem zglodniec .
-Ooo Niall popiera swoja dziewczyne,no brawo blondasie. - na te slowa zaczerwienil sie lekko i spojrzal na mnie. Jego wzrok sprawil,ze moje policzki rowniez sie zarumienily.
-Teraz beda puszczac do siebie buraki,nie no nie wytrzymam.
-Wez sie odwal.. zabije i tak cie zabije po tym wszystkim tak jak obiecalam.
-Liam badz troche grzeczniejszy dla Jackie..
-Wreszcie zaczynasz ja bronic.. o to chodzilo. Teraz moze cmok cmok?
-Odwal sie !
- Liam ma racje,wiesz spicie w jednym pokoju byliscie w jednej lazience.. czas na kolejny krok. - powiedzial Zayn zacierajac przy tym rece,wygladal jak psyhopata.
-Jak ja pocaluje odwalicie sie od nas i nie bedzie zadnych docinkow do konca dnia,tak ?
-Oj dobra.. dla tego pocalunku poswiece swoje docinki .
Podszedl do mnie i zwyczajnie przechylil moja glowe,ktora objal dwoma rekoma i zlozyl na moich ustach soczysty pocalunek. Oderwal sie ode mnie po jakies minucie! Jej.. ten pocalunek sprawil,ze zaczelam na niego spogladac z innej perspektywy. Kiedy odkleil sie ode mnie zauwazylam mine Harryego. Byl strasznie zniesmaczony tym wydarzeniem,ogolnie cala ta sytuacja z udawaniem zwiazku.. Mialam wyrzuty sumienia wzgledem niego,ale nic nie moglam zrobic.. Zapewne mial ogromny zal do Liama o to wyzwanie,ja z reszta tez. Mecze sie z tym calym udawaniem.. Poza tym dla wszystkich jestem w zwiazku z Louisem.. Nie moze mnie nikt publicznie zobaczyc z Niallem,bo bedzie ze zdradzam Lou. Yhh glupszego wyzwania nie widzialam.. Mam juz dosyc tych udawan z zwiazkami ! Biedny Harry musi byc mega zazdrosny.. Przeciez byl zazdrosny o glupi masaz a co dopiero o pocalunek,ta afere z prysznicem i wspolny pokoj.
Polazilismy jeszcze chwile po miescie jedzac gofry i popijajac piwo. Kiedy wrocilismy do domu kazdy zajal sie soba. Poszlam do siebie do pokoju i postanowilam przywitac sie z Krowka.
 

'' Hej Kochana ! xxx
A jejku.. nie wiem od czego zaczac... znowu tyle sie wydarzylo! Przynajmniej nie jest nudno ;P Chcilabym wykrzyczec to na glos.. ale nie moge :( Calowalam sie z Niallem .. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to bylo przyjemne.. Czulam sie jakbym byla naprawde dla niego kims wyjatkowym,jakby mu na mnie zalezalo. Byl taki delikatny i te jego opiekuncze ruchy. Jest przeslodki! Chyba sie zakochalam ;O ahh.. no tak przeciez zaczelam od srodka :/ Nie wiem jak to strescic wszystko.. No to tak pamietasz jak mowilam Ci,ze robimy z Amy taki babski wieczor? No to wtedy Niall przyszedl do nas i spytal czy moze spedzic ten czas z nami,bo reszta paczki poszla do klubu,a Liam poszedl spac. Zgodzilysmy sie,z reszta nie mialysmy wyjscia.. Fakt faktem,ze o niczym nie porozmawialysmy,no ale trudno. Nie przewidzialam tej sytuacji. Pod koniec filmu chlopaki wrocili z imprezy,obudzili przy tym Liama.. no i tak jakos rozkrecila sie mini imprezka . Zaczelismy grac w butelke no i padlo na Nialla. Liam kazal udawac nam pare przez tydzien. Bylam tak wsciekla,nawet sobie nie zdajesz sprawy.. Myslalam,ze go zabije na miejscu.. Oboje sie sprzeciwilismy,no wiec dal nam do wyboru dwie opcje albo trzy noce bd spali razem nago w lozku albo 3 tygodnie bd udawac pare. Oboje wolelismy opcje z udawaniem.. to chyba oczywiste,nie? No i od tego wszystko sie zaczelo, Liam nie poddaje sie caly czas na nas naciska i pilnuje bysmy grali faire. Wygonil Nialla do mnie do pokoju ,a dzisiaj kazal nam sie pocalowac. Ahhh.. nie moge sie w nim zakochac.. mam przeciez Harryego no i Louisa.. Ale gdybys widziala mine Harrygo jak sie calowalismy to bys umarla ze smiechu.. no tak nie jestes przeciez zywa istatota ,a szkoda :/ Mowie ci byl mega zazdrosny.. z jedej strony podoba mi sie taki,bo jest wtedy bardzo seksowny no i pociagajacy. Matko ja juz chyba wariuje.. Trzech na raz nie moge miec ! POMOCY.. nie wiem co robic,co myslec i wgl jak zachowywac sie w towarzystwie ich trzech.. to jakis koszmar. Zejde troche z tematu.. Amy chyba zaczela flirtowac z tym calym Davidem. Fajnie, chlopak wydaje sie byc bardzo w porzadku,mysle ze odnalezli wspolny jezyk. Amelie zasluguje na porzadnego chlopaka,nie jak porzedni... albo narkomani,albo alkoholicy. Mysle,ze to co mialam powiedziec juz napisalam,wiec do jutra ;** ''

______________________
 Jest tak pozno,bo nie bylo zbyt wielu komentarzy.. mam nadzieje,ze pod tym będzie najmniej 10 ;p A i zajrzę na wasze blogi jutro obiecuje ˛ trzymajcie sie i może do jutra - to już zależy od was kochani ;**

niedziela, 10 marca 2013

Life is a fairy tale - Part 13

Nawet nie zauważyłam kiedy minął dzień i nastał wieczór. Niestety czas zasuwa jak szalony,przynajmniej mi się tak wydaje. Wreszcie babski wieczór,będę miała chwile by odpocząć i odetchnąćPoszłam po Amy,później obie udałyśmy się do kuchni . Zrobiłyśmy popcorn,chciałyśmy wziąć chipsy i paluszki,ale nie mogłyśmy ich znaleźć. Będę musiała jutro jechać na zakupy. Wzięłyśmy tez picie i poszłyśmy do salonu na gore. Siedziałyśmy przy szafce z płytami,zastanawiając się który film wybrać. Do pomieszczenia wszedł blondyn o niebieskich oczach i spytał czy mógłby spędzić ten wieczór razem z nami,bo jego kumple zmyli się do klubu (czytaj tylko Liam został i śpi). Na początku byłam na niego wkurzona,bo miał to być BABSKI wieczór.. no ale nie miałam serca mu odmówić. Amy wybrała film,jakiś przygodowy. Szczerze nie nawidze takich filmów,wiec praktycznie cały czas zmagałam się ze snem. Do salonu wszedł Louis,Harry i Zayn.
-Co wy tu robicie?
-Możemy spytać was równie dobrze o to samo.
-My.. oglądamy film,a wy?
-Wróciliśmy z imprezy,właściwie wyrzucili nas...
-Co zmalowaliście?
-Zayn zaczął przystawiać się do jakieś laski,jej facet się wkurzył i zaczęli się nawalać.
-Ahh.. chcecie możecie z nami posiedzieć.
-Tylko nie będziemy oglądać tego smętnego filmu,co?
-Jasne,ze nie.. może zagramy w butelkę?
-Hmm.. no świetny pomysł.
Graliśmy jakiś czas,na początku wyzwania nie były jakimś zagrożeniem,ze tak powiem,ale kiedy butelka wskazała Nialla,a ten wybrał wyzwanie kazał mu udawać ze mną związek przez 3 tygodnie.
-Co? Chyba cie Liam całkiem pogrzało.. Ja się na to nie zgadzam Niall,przykro mi.
-Oj Jackie,wyluzuj.. w końcu o tylko zabawa i tylko 3 tygodnie. To nie wieczność.
-Liam powiedziałam nie.
-W takim razie,masz do wyboru albo 3 tygodnie będziecie udawać parę albo będziecie musieli spać dwie noce razem w jednym łóżku nago.
-Hahahha,ty i te woje wyzwania jakieś pojebane.
-Dobra,ja tam wole już te trzy tygodnie Jackie. Nie masz nic przeciwko?
-tez wole ta opcje.
-No i brawo! Tylko pamiętajcie zachowujecie się jak para czyli przytulanki,buziaki no i spicie w jednym pokoju :D
-Taaa.. już mam dosyć.. - popatrzyłam na Nialla, z jego twarzy wywnioskowałam,ze również nie podoba mu się ten pomysł.
-Nie nawidze cie Liam.
-Jestem ciekawy co powiesz kiedy te trzy tygodnie się skończą.
-Po tych trzech tygodniach ukatrupię cie i wsadze zywcem do trumny.
-Jej.. zaczynam się bać - zaśmiał się ironicznie.
Imprezka w salonie dobiegła końca.. Dokończyłam popijać piwo i poszłam do siebie do pokoju. Nie chciało mi się kąpać,wiec położyłam się do łóżka. Za chwile zauważyłam jak blondyn wkrada się do pokoju.
-Niall co ty tu robisz?
-Liam był na zwiadach. Kiedy zobaczył mnie w pokoju kazał mi się wynosić do twojego.
-Yhhh. Zabije go kiedyś.
-Moze położę się na podłodze.
-jak chcesz przyniosę ci materac.
-Nie ,jakoś wytrzymam . Jutro sobie przyniosę ze strychu. dzisiaj już nie mam siły.
-To dobranoc.
-Dobranoc.

_______________________
Przepraszam,ze dosyć krotki i o tej godzinie (no i za błędy - których nie sprawdzałam ;x) . Cały dzień nie było mnie w domu . Buziaki i do jutra - obiecuje,ze rozdział będzie dłuższy i o wiele ciekawszy :) Komentujcie jeśli chcecie przeczytać go jutro ;* Buziaki xxx

sobota, 9 marca 2013

Life is a fairy tale - Part 12


-Amy czekaj chcialabym z toba porozmawiac.
-Jasne - weszla do mojego pokoju cala zdyszana,jakby przed czyms lub przed kims uciekala.
-Usiadz prosze - zamknelam drzwi od pokoju i sama rowniez usiadlam obok niej.
-Zauwazylas,ze z kazdym dniem coraz bardziej sie od siebie oddalamy? 
-Sluchaj Jackie,ja doskonale rozumiem ze jestes ksiezniczka. Masz teraz obowiazki,z ktorych musisz sie wywiazywac.  Nie win siebie za to,bo to nie twoja wina.
-Ciesze sie,ze to rozumiesz. To co urzadzamy dzisiaj w salonie na gorze maly seansik filmowy? 
-Z popcornem i chipsami? Pewnie! -przytulila mnie.

*z perspektywy Liama*

-I co sledziles ja?
-Ehhh.. najpierw daj moja sztange fajek,chce miec pewnosc,ze bylo warto.
-Masz i w razie czego nie ode mnie to masz.
-Tak.. jasne.
-No mow juz,bo nie wytrzymam dluzej.
-Widzialem ja z jakims kolesiem,rozmawiali chwile. Uprzedze twoje pytanie,niczego nie slyszalem. Nie moglem podejsc zbyt blisko,by mnie nie zauwazyla.
-No i co dalej?
-No rozmawiala z nim,pozniej sie pocalowali i rozeszli sie kazdy w inna strone. Poszedlem za nia. Doprowadzila mnie do jakiegos klubu nocnego. Tam spotkala sie z kolejnym facetem i dala mu cos w folii,najwyrazniej dragi,bo co innego? Pozniej poszli do lazienki,nie mam pojecia co tam robili,ale jak wyszli byli niezle nawaleni. Zamowili taksowke i pojechali do jakiegos motelu. No i wrocilem do domu.
-Dobra dzieki stary.
-Nie ma sprawy,jak bedziesz potrzebowal detektywa to wal smialo -podniosl brwi do gory,palce ulozyl w krztalt pistoletu,machnal nimi i wyszedl z pokoju.

*z perspektywy Harryego*

-Harry zaczekaj prosze cie.
-Nie mam najmniejszej ochoty.
-No prosze,chce to wytlumaczyc.
-Masz piec minut,wykorzystaj je .
-Ja i Jackie jestesmy tylko i wylacznie przyjaciolmi,zrozum to wreszcie. Masowalem ja,bo na balu przyszla ta dziewczyna,ktora chciala byc na jej miejscu,chyba pamietasz? Poprosilem ja,zeby mnie pocalowala,by tamta w koncu sie ode mnie odwalila. Rozumiesz?
-I jestes pewny,ze ona nic do ciebie nie czuje?
-Tak,juz z poczatku uprzedzila mnie,ze to tylko przyjazn.
-Sory,ze tak naskoczylem.. ale wiesz myslalem ze wy ten tego - pokazywalem palcami,widocznie to slowo nawet przez usta nie chcialo mi przejsc.
Poczulem ogromna ulge po tych wyjasnieniach Louisa. Mi naprawde zalezy na tej dziewczynie. Jeszcze do nikogo nie czulem tego co do niej. Mam nadzieje,ze ta milosc mnie nie oslepi... bo czuje sie jak kula wody i lodu wieziona przez setki lat i dopiero teraz ta kula sie we mnie roztopila. Choc zywie do niej ogromny bol i zal , mam nadzieje,ze sie do mnie przekona jako do chlopaka nie jako do przyjaciele,chociaz przyjazn to dobry zwiastun tego co moze byc dalej.

*z perspektywy Jackie*

Cale popoludnie spedzilam w lozku leczac kaca i mdlosci po wczorajszej karuzeli. Jakos nie mialam ochoty wstawac. Wreszcie jakis dzien wolny od obowiazkow,ktore zaczynaja mnie mnie juz powoli przytlaczac. Na wieczor bede musiala wygramolic sie z pod kolderki,bo umowilam sie na seans z Amy. Babski wieczor dobrze mi zrobi,to znaczy nam dobrze zrobi. Odnowimy zaciesnione wiezy i bedzie tak jak dawniej. Lezac tak sobie w lozku uslyszalam Pamele,chyba przywiozla swoje rzeczy . Poszlam wziac prysznic,potem sie ubralam i zeszlam na dol by sprawdzic jak sobie radzi i spytac czy nie trzeba w czyms pomoc.
-Hej ,ja jestem David.
-Syn Pameli? Jackie.
-Tak,jestem ci bardzo wdzieczny za pomoc jakiej nam udzielilas. Chcialbym sie jakos odwdzieczyc,takze jezeli masz jakis klopot to smialo mozesz do mnie z nim walic .
-Fajnie wiedziec,ze mozna na kims polegac,dzieki wielkie. Napewno bede pamietac. Juz sie rozgosciliscie?
-Nie,wlasciwie to dopiero przyjechalismy. 
-Moze trzeba cie oprowadzic?
-A bardzo chetnie.
Oprowadzilam Davida po calym zamku. Pokazalam mu kazdy mozliwy zakamarek. Mam nadzieje,ze niczego nie pominelam. Chlopak wydawal sie byc bardzo mily. Nie wiem czemu,ale odczulam,ze moge mu zaufac.
_______________
No wiec tak .. Rozdzial jest dzisiaj,a nie wczoraj,poniewaz gdy zobaczylam ilosc komentarzy jakos nie mialam ochoty dodawac tego rozdzialu,wolalam poczekac.. Takze jezeli pod tym rowniez bedzie tyle co poprzednio,to rozdzialu nie bedzie jutro. Przepraszam was,ze stawiam warunki,jakos wczesniej tego nie robilam - bo nie bylo potrzeby. Milego dnia wam zycze no i weekend ! :D Buziaki ;**

czwartek, 7 marca 2013

Life is a fairy tale - Part 11


Mialam racje po tej kolejce bylam cala mokra,myslalam ze zabije tego wariata. Po co on mnie tutaj wgl zabral.. Chcial mnie namowic na mlota,ale nie dalam sie, chyba umarlabym na miejscu jakbym miala na to cos pojsc. Namowil mnie jednak na lancuchowa,chustawki umieszczone byly na dwie osoby,wiec usiedlismy razem. Kiedy karuzela ruszyla,myslalam ze poplacze sie ze strachu. Bardzo zalowalam,ze dalam sie na to namowic. Caly czas siedzialam z zamknietymi oczami jadna reka przytulona do loczka,a druga trzymalam lancuchy. Trwalo to 5 minut,kiedy karuzela sie zatrzymala balam sie otworzyc oczy. Harry uspokoil mnie i powiedzial,ze juz moge je otworzyc. Bylam cala wstrzasnieta i rzucialam sie w jego ramiona.
-Nie wiedzialem,ze tak to zniesiesz,nie zabralbym cie tutaj gdybym wiedzial. 
-Mowilam zebys mnie nie namawial,bo zle sie to skonczy,nie posluchales.
-Przepraszam,juz dobrze nie boj sie. Jedziemy do domu.
Czulam sie okropnie,krecilo mi sie w glowie i zbieralo na wymioty. Nic dziwnego ta karuzela wyczerpala ze mnie ostatnie sily. Idac po schodach chwialam sie jakbym byla napita. Harry byl moim podparciem,caly czas szlam oparta o jego ramiona. Zaprowadzil mnie do pokoju i polozyl na lozku,po czym od razu zasnelam.
Obudzila mnie Pamela,wlasciwie co ona robila w moim pokoju? Nie potrzebowalam jej,a powinna zjawiac sie wlasnie w takich momentach. Troche mnie zaskoczyla nie da sie ukryc,moze cos sie stalo.. wygladala troche na roztrzesiona.
-Pamela co ty tutaj robisz?
-Obudzilam cie ? Naprawde nie chcialam,przepraszam.
-Nie gniewam sie i tak mialam juz dosc leniuchowania,poszlam spac dosc wczesnie. 
-To dobrze.
-Cos sie stalo? Nie jestes soba.. cala drzysz i sie trzesiesz.
-Nie bede ci glowy zawracac moimi problemami. Wstawaj juz lepiej woda w wannie stygnie.
-Mow,moze bede mogla ci jakos pomoc.
-Watpie,ale dziekuje ze sie martwisz, chociaz nie potrzebnie.
-Pamela mow,bo zaczynasz mnie niepokoic.
-No bo chodzi o mnie i mojego syna,pracuje tutaj zaledwie tydzien,a mam spore dlugi. Komornik zabral nam juz sporo rzeczy z mieszkania. Nie mamy juz co oddac,wiec dal nam 3 dni na wyprowadzenie sie. Nie mamy wyjscia,w koncu moglam sie domyslisc ze moze dojsc do tego iz zabierze nam tez nasze mieszkanie. Jest naprawde spore i duzo warte. 
-Jejku,jak chcesz moge poprosic Laure zeby dala ci te pieniadze w ramach pozyczki.
-Nie to zbyt wiele pieniedzy,splacalabym to do konca zycia... Nie mam pojecia gdzie sie podziejemy,nie mamy rodziny.
-Mozecie zamieszkac tutaj,to ogromny zamek,jest wiele pokoi,nie bedziecie przeszkadzac.
-Nie chcialabym sprawiac ci tym problemu.
-Nie,to zaden klopot. Mozecie wprowadzic sie jeszcze dzisiaj jak chcecie. -rzucila sie mi na szyje,zauwazylam,ze z jej oczu poplynely lzy wzruszenia,z moich rowniez. Cieszylam sie,ze moge komus pomoc chociazby takim gestem.
-Jackie idz juz lepiej wziac kapiel,bo wode raczej masz juz lodowata. - wyszlam spod koldry,choc wcale nie mialam na to ochoty i poszlam do lazienki. Sporo myslalam o wczorajszym wieczorze. Na balu ten pocalunek z Louisem cos we mnie wzbudzil,jakies emocje ktorych nie jestem w stanie opisac. Natomiast wesole miasteczko z Harrym to bylo cos niesamowitego. Wiadomo na poczatku myslalam,ze posram sie w gacie ze strachu,ale zaufalam Hazzie i dalam namowic sie na kilka kolejek. Co prawda czulam sie fatalnie. Polaczenie alkoholu i karuzel to nie najlepszy pomysl. Wyszlam z wanny,rozczesalam moje krecone wlosy,pomalowalam rzesy tuszem i poszlam sie ubrac. Kiedy wyszlam z lazienki zauwazylam Louisa,przechodzacego przez korytarz.
-Louis zaczekaj,chyba zapomniales o moim obiecanym masazu.
-Jackie strasznie cie przepraszam,stracilem glowe i kompletnie o tym zapomnialem..
-No nic sie nie stalo,nie musisz przepraszac. Masz okazje sie zrekompensowac.
-Bardzo chetnie,ale teraz?
-No jezeli masz cos do zalatwienia to mozemy ustalic konkretna godzine. - lekko uniosl kaciki ust ku gorze.
-Mysle,ze nie bedzie takiej potrzeby,mam chwilke czasu wiec moge zrobic ci ten masaz teraz.
-A dasz mi minutke musze sie ubrac,jak widzisz dopiero co wyszlam z lazienki. - bylam w szlafroku,pod spodem nic nie mialam.
-Jasne,poczekam. - szybko wzielam spodenki,jakas bluzke i bielizne. Udalam sie do lazienki,szybko sie ubralam. Zajelo mi to nie wiele czasu,nie chcialam,zeby Lou czekal zbyt dlugo.
-Juz jestem,to co moze sie poloze?
-Jesli chcesz,chociaz nie ma wcale takiej potrzeby. Moge ci zrobic masaz na siedzaco.
-A jak ci bedzie wygodniej?
-Hmm.. to moze sie poloz. 
-Mam podniesc bluzke czy nie musze.
-Moze lepiej jej nie podnos.
-Boisz sie ze zobaczysz moje piersi? -zauwazylam zmieszanie Louisa,nie potrzebnie powiedzialam to tak jednoznacznie.
-Nie .. tylko wiesz jestes moja kolezanka,a z tego co wiem Harry zabiega o twoje wzgledy,jest moim przyjacielem nie chcialbym tego ze wzgledu na niego,jeszcze pomysli sobie nie wiadomo co.
-Oj przestan,Harry wie,ze nasze stosunki sa na poziomie kolega,no moze przyjaciel. -podnioslam bluzke do gory,ale nie pokazywalam nic Louisowi,lezalam na brzuchu.
Kiedy zaczal mnie masowac,myslalam,ze odplyne. Robil to tak delikatnie i z takim wczuciem . Balam sie ze zaraz przez to dostane orgazmu haha,nie ale na powaznie. Louis byl cudowny,swoim dotykiem sprawial mi ogromna przyjemnosc.
-Co wy tu robicie?
-Louis robi mi masaz,chyba nie masz nic przeciwko.
-Nie skadze,nastepnym razem kiedy bedziecie chcieli sie pomacac zamknijcie drzwi.
-Harry daj spokoj,to nic dla mnie nie znaczy.
-Jasne...ide nie mam ochoty na to patrzec.
-Louis jak chcesz idz za nim - widzialam,ze ta sytuacja go gryzie.
-Dziekuje,dokonczymy pozniej.
Wyszedl,a ja poszlam po Krowke,ostatnio ja zaniedbuje.
''Kochana na poczatku chcialabym cie przeprosic,ze coraz rzadziej ci sie zwierzam. Po prostu moje zycie sie zmienilo,nie jest szare nudne i bez sensu. Kiedys narzekalam na ogrom czasu,dzisiaj zaluje ze mam go zbyt malo. Zmienilam sie rowniez ja,nie mam pojecia co sie ze mna dzieje...  Chustawka nasroi nie ustepuje.. Zostawmy ten temat na kiedy indziej,wolalabym opowiedziec ci o moich uczuciach,ktore sa cholernie pomieszane. Wczoraj wieczorem bylam na balu,wiadomo udawanie i te inne sprawy opanowalam do perfekcji. Sama sobie sie dziwie,nie wiedzialam ze przyjdzie mi to z taka lekkoscia. Tylko ten pocalunek.. on .. wzburzyl we mnie jakies emocje. Nie mam pojecia jakie,bo Louisa nie kocham i jestem tego pewna. Byc moze pozadanie.. nigdy taka nie bylam.. a ten masaz jejku katastrofa. Kiedy dotykal mnie swoimi dlonmi po ciele cala drzalam. Co do Harryego to sama nie wiem.. Z jednej strony jest mi go zal,ze cierpi, bo widze ze mnie kocha,a z drugiej mam ochote sie z nim zabawic. Walcze z tymi uczuciami,choc nie wiem ile czasu wytrzymam,nie chce skrzywdzic ani jednego ani drugiego. Pomoglam rozwiazac dzisiaj Pameli problem,zadluzyla sie i nie miala gdzie sie podziac. Pozwolilam jej zamieszkac tutaj z synem. Ciesze sie,ze ten niepozorny gest jej pomoze. Zauwazylam,ze zaczynam oddalac sie od Amy. Coraz mniej czasu ze soba spedzamy i praktycznie o niczym nie rozmawiamy. Przestalam sie jej zwierzac,moze wszystko przez to,ze mam teraz na glowie mase obowiazkow. No i musze pogadac z Laura czy udalo jej sie cos zalatwic w sprawie z Julia. Tesknota za nia z kazdym dniem sie nasila. Chcialabym moc wziac ja w ramiona,przytulic,powiedziec jak bardzo ja kocham i jak bardzo mi na niej zalezy. Nieublagalnie czekam na ten moment. Lece juz,Amy wrocila,musze z nia pogadac. Do jutra ;* ''
__________________
Przepraszam,ze wczoraj nie dodalam,pewnie was zawiodlam. Nie bylo mnie caly dzien w domu,bylam z mama i rodzenstwem w banku pozniej w centrum na zakupach i tak zlecialo. Wrocilam wykonczona... Przepraszam ;*