Świstokliki

niedziela, 31 sierpnia 2014

My thoughts / Mes pensées (5)

Nie wiem co robić. Nie wiem już jak mam żyć z tym wszystkim co mnie otacza dookoła. Gdzie podziały się moje plany? Może to rzeczywistość zmiotła je z powierzchni mojej głowy? Może taka kolej rzeczy. Planujesz, a i tak wszystko potoczy się inaczej. Zycie może być piękne,ale tez i okrutne. Zależy jak je postrzegasz. Czy widzisz świat taki jaki jest, czy taki jaki ułożyłaś sobie w głowie? Pomyśl chociaż chwile, zastanów się. Zyj z pozytywnym nastawieniem, a nie gburowatą mina. To od Ciebie zależy Twoje samopoczucie, a przede wszystkim od Twojego toku myślenia. Pamiętaj, pozytywne nastawienie do życia i do samej siebie, to już polowa sukcesu. 
A wiec samych pozytywów kochani :) /Daria

poniedziałek, 17 lutego 2014

My thoughts / Mes pensées (4)

Niektórzy mają tendencje pomagania wszystkim, nieważne o jaki trud chodzi. Czują potrzebę pomagania, oni karmią się tą pomocą innym. Niestety osoby, które ją od nich otrzymują nie doceniają jej. Nie zdają sobie sprawy z wysiłku, jaki w to wkładają. Nie widzą tego,że ktoś poświęca im swój czas, że ktoś nie może spać po nocy główkując jakiekolwiek wyjście z ich kłopotliwej sytuacji. Takiego typu człowieka osobiście nie trawię. Nie potrafię zrozumieć ich samolubstwa. Tego, iż mają na wyciągniecie ręki pomoc bezinteresownego przyjaciela, a oni reagują jakby była ona jakimś obowiązkiem czy rutyną. Z biegiem czasu przyzwyczajają się do tego, że obojętnie o jakiej porze napiszą, Ty ich zawsze poratujesz. Z kolei masz już dosyć, bo posiadasz również swoje własne problemy, a ich nawet nie obchodzi jakie one są i czy w ogóle je masz. Liczą się tylko oni i ich sprawy, liczy się tylko to byś wydostała ich z ciężkiego położenia, w którym obecnie się znajdują. Kiedy już masz dość mówisz sama sobie, iż starczy tego. Nie chcesz być przedmiotem w rękach kogokolwiek. Życzę Wam kochani, żebyście w pewnym momencie powiedzieli stop, jeśli ktoś nie zauważa waszej troski i jeśli myśli, że nie jesteś potrzebna. Oddal się na jakiś czas. Wtedy zda sobie sprawę jak bardzo ważną rolę odgrywasz w jego życiu,rolę bezinteresownego przyjaciela, który nie umie przejść obok cierpienia drugiej osoby.

czwartek, 13 lutego 2014

My thoughts / Mes pensées (3)

Ludzie nie wszystko potrafią docenić. A wystarczy spojrzeć z innej perspektywy na nasze życie,by móc zauważyć najmniejsze szczegóły,których nie jesteśmy w stanie dostrzec. Te niewielkie szczegóły mogą wprowadzić do naszego życia odrobinę magii. Być może to od tych niepozornych szczegółów tworzy się jakaś historia. Historia która wypełni nasze życie niezapomnianym pięknem. Otwórz oczy na to czego nie dostrzegasz,być może właśnie to jest kluczem do twojego szczęścia. Ciesz się każdym niepozornym potknięciem,bo to ono kreuje twoją przyszłość. Otwórz swoje serce przed ludźmi,nie bój się cierpienia. Ono też jest każdemu z nas w życiu potrzebne.

niedziela, 9 lutego 2014

My thoughts / Mes pensées (2)

Serce krwawi. 
Krew leje się strumieniami. 
Odszukuje każdy dostępny centymetr. 
Okaleczona, krwawię cała od środka. 
Wylewa się każde wspomnienie. 
Każda obietnica. 
Każde słowo. 
Każde kłamstwo.
Każdy zadany ból. 
Po kolei, kolejno.. 
Zanikam, zanikam tak, że przestaje być widoczna. 
Przechodzę na drugą stronę. 
Jedna noga już po niej jestem. 
Wtedy uświadamiam sobie,że nie mogę ruszyć drugiej. 
Trzymasz mnie za nią,nie pozwalasz odejść. 
Starasz się mnie zatrzymać. 
Jest za późno. 
Zbyt późno zareagowałeś. 
Zbyt późno się zorientowałeś. 
Zbyt późno wszystko zrozumiałeś. 
Puszczasz mnie,rzucam ostatnie spojrzenie w twoją stronę. 
Widzę twój ból. 
Ogromny ból.. 
Nie mogę znieść tego widoku. 
Przechodzę. 
Zniknęłam. 
Nie ma mnie. 
Odeszłam. 
Ból ustał
Nie czuje już nic. 
Wszystko zniknęło. 
Każde uczucie, dosłownie wszystko. 
Zostałam sama. 

piątek, 7 lutego 2014

#powrot #zmiany #przepraszam

Hej moje skarby !! ;)
 
Wiem,ze bardzo długo mnie tutaj już nie było i wiem,ze przez to straciłam Was wszystkich :'( Wiem,ze Was zawiodłam . Wiem,ze jestem okropna! Samolubna i wgl... najgorsza na świecie ;c Przepraszam.. tak bardzo przepraszam.Wiem również to,iż przeprosiny nie zawsze muszą cokolwiek zmienić,są takie sytuacje, w których są one już po prostu pustymi słowami.. Mam nadzieje,ze Wy ich tak nie odbierzecie i wrócicie do mnie mimo wszystko. No cóż na chwile obecna mogę sobie pomarzyć :) Nie wiem czy ktokolwiek czeka na dalsza część opowiadania ''Life is a fairy tale'' jeśli są takie osoby to prosiłabym żeby napisały o tym w komentarzu,bo nie wiem czy jest sens kontynuować ta opowieść :)
A wiec na moim blogu wraz z nowym rokiem, wraz ze zmianami w moim życiu chciałabym je także wprowadzić tutaj :) Jest to blog głównie z opowiadaniami i imaginami o 1D,ale przez jakiś czas chcialabym dodawać na niego teksty,to znaczy nie teksty, tylko takie moje rożne przemyślenia,coś w tym stylu jak to:

Zamknięta w otchłani... Pływam w tęsknocie. W morzu wylanych łez,w morzu utraconych wspomnień. To wszystko tak boli,to wszystko rani mnie powoli. Czuje,ze tonę. Topie się w tej tęsknocie. Nie ma nikogo kto by mi pomógł. Nie proszę o pomoc i jej nie oczekuje. Ale stanowczo w tej chwili jej potrzebuje. Potrzebuje pomocnej dłoni. Osoby, która bez ustanku będzie i bezinteresownie mnie wyłowi z morza mego bólu,któremu sięgam już dna. Kres wytrzymałości jest bliski mym odczuciom. Nie radze sobie z nim. Nie radze sobie już długo.Nie wiem jak długo będę jeszcze tonęła wśród tej otaczającej mnie szarości. Być może nadejdzie dzień,w którym utonę ostatecznie...

Proszę Was bardzo przede wszystkim o szczerość :) Czy podoba Wam się moja zmiana i czy podoba się Wam mój tekst :) Buziaki skarby,kocham Was bardzo i ciesze się ze wróciłam <3

niedziela, 23 czerwca 2013

Life is a fairy tale - Part 23



 Nikt nie odezwał się słowem,ale widać było ich rozczarowanie na twarzy i te pytajace spojrzenia kierowane w nasza stronę. Wróciliśmy do pokoju.
  ***
-Mam tyle spraw do załatwienia..
-A jakie sprawy?
-Chce zaadoptować Julie..
-Taka poważna decyzja? Kto to jest ?
-Moja tak jakby siostra.. byłyśmy sporo czasu razem w domu opiekuńczym.
-Spędziłaś dzieciństwo w domu dziecka?
-Mozna tak powiedzieć...
-Jejku.. nie wiedziałem... Musiałaś dużo przeżyć..
-Nawet nie wiesz ile .. no ale nie mam ochoty o tym rozmawiać i roztrząsać wspomnienia,może kiedyś ci o tym opowiem.
-Jasne,nie ma problemu,nie będę naciskał.
-To jak? Pakujemy się i wracamy?
-Z ogromna chęcią.. daj mi tylko chwilkę muszę wszystkie swoje rzeczy pozbierać.
-Dobra,ja się nie wypakowywałem wiec torba pod rękę i jestem gotowy. Jakby co czekam w aucie.
Po jakiejś chwili Jackie była już gotowa,wiec pożegnała się z Amy i chłopakami,po czym od razu udała się w kierunku samochodu,w którym Niall na nią czekał.
-Nie zasnąłeś czekając na mnie?
-Nie, no coś ty.
-Co ma znaczyć ten śmiech?
-To już się uśmiechać nie mogę? – spytał lekko marszcząc brwi.
-Nie no coś ty .
-Czy ty mnie naśladujesz?
-Nieeee no coś ty .
-Wez ty wariatko zapinaj ten pas i jedziemy.
-Juz sie robi szefie – na tylne siedzenie rzuciłam torbę,zapięłam pas i pozwoliłam blondynowi odpalić silnik.
-No to co zamierzasz robić jak już wrócisz, hmmm?
-No już ci mówiłam,zajmę się od razu ta adopcja,nie ma co zwlekac. No i myslalam tez żeby wyjść do miasteczka i porozmawiać z mieszkańcami czego im brakuje,wiesz ogólnie co chcieliby zmienić no i czego od nas oczekują.
-No to całkiem ambitne masz plany,mogę ci pomoc jeśli oczywiście chcesz,bo nie mam zamiaru się niepotrzebnie narzucać.
-Nieeee no cos ty, nie narzucasz sie w ogóle,a ja chętnie przyjmę twoja pomoc.
-Ty małpo zaraz dostaniesz z patelki.
-Oj wiem,ze mnie lubisz Niall .
-Oj tam.. oj tam .
-Ehh głupek! Miałeś odpowiedzieć: ‘tak bardzo,ale to bardzo cie lubię’ .
-Tak.. bardzo,ale to bardzo cie lubię.
-Teraz to już za późno.
-Przepraszam.
-Daj spokój,nie ma za co przepraszać.
-Obiecuje,ze się poprawie ;P
-No dobrze,trzymam cie za słowo w takim razie.
Rozmawiali tak ze sobą cala drogę,padało mnóstwo komplementów ze strony jej jak i jego. Zdawało się,ze Jackie ogarnęła się i wróciła do dawnej siebie. Ale czy po takim czymś można się tak szybko pozbierać? Czy można wrócić do codziennej rzeczywistości i śmiać się do rozpuku? Szczerze? Wątpię.. , moim zdaniem ona ukrywa swój ból. Pod tym uśmiechem,który nie schodzi jej z twarzy kryje swoje emocje. Byc może nie chce tym obarczać Nialla? Moze zaczęło jej w końcu zależeć na osobie płci przeciwnej? A co z Harrym? Dala sobie z nim juz spokoj? Czy już wybrała któregoś z nich? A przecież niedawno jeszcze wspominała Krowce,ze nie kocha żadnego,wiec nie ma co wybierać.. Wszystko to jest dziwne,chore i jakieś nierealne. Chociaż, jakby się tak temu przyjrzeć bliżej, to może jednak coś zdołałoby się dopatrzeć.. Poczekajmy na dalsze kroki Jackie,może w końcu weźmie swoje życie w ręce i zrobi z nim coś pożytecznego, nie tylko dla niej, ale dla innych.
Jeszcze tego samego dnia jasnowłosa dziewczyna zdecydowała się na rozmowę z Laura o adopcji. Po tym czego się dowiedziała - była lekko zniesmaczona .. Otóż za długo zwlekała,jakaś rodzina stara się o Julie, o to, by zapewnić jej kochająca i szczęśliwą rodzinę,której tak jej brakuje od dłuższego czasu.Wlasciwie odkąd przebywa w ośrodku opiekuńczym. Co Jackie teraz zrobi?

‘Nie uwierzysz... zawaliłam na całej lini ! Nie mogę zaadoptować Juli,stara się o to już jakaś rodzina. Moje plany legły w gruzach.. co ja teraz pocznę? Miałam zacząć żyć na nowo z Julia.. Tak już jest jak się coś odkłada i odkłada. Przychodzi taki czas,ze jest już za późno, by cokolwiek zrobić. Zycie jest okrutne nieprawdaż? Dlatego z niczym nie należny zwlekać.. Działać od razu,z niczym nie zwlekać,niczego nie odkładać na później, bo to co chciałabyś zrobić zrobi za ciebie ktoś inny,a ty zostaniesz z niczym. Niestety przekonałam się o tym zbyt późno,by to naprawić. W końcu człowiek uczy się na błędach.. Ale musi być coś co mogę zrobić,może mogłabym również starać sie o adopcje Julki razem z tym małżeństwem? W sumie to sad będzie decydował komu ja przyzna,muszę zadzwonić do dyrektorki. Ona mnie zna,wiec nie będzie chyba sprawiała jakichkolwiek problemów. Dobra Krowko ja uciekam,tyle mam do roboty... Musze jeszcze iść do miasta, spotkać się z miejskimi ludźmi i porozmawiać z nimi.. Moze jeszcze wieczorem do ciebie napisze,ale nie obiecuje. ‘’



*****
Kochani! Ile razy jeszcze będę musiała Was przepraszać,za to ze rozdziały są w tak dużym odstępie czasu? Nie mam pojęcia.. Ostatnio moje życie wywróciło się o kat 90 stopni.. Tyle mam zajęć.. w czwartek i patek mam egzaminy. Nie wiem jak to będzie.. ale myślę ,ze już po tych egzaminach rozdziały będą częściej. Czego aczkolwiek nie mogę obiecać,bo w końcu będą wakacje,a nie mam planów by siedzieć cały czas w domu. Mimo wszystko zrobię co mogę i postaram się by kolejny rozdział pojawił się niedługo :)  Sprawdzam obecność ile osób jeszcze śledzi tego bloga,wiec proszę o komentarz :*

czwartek, 16 maja 2013

Life is a fairy tale - Part 22


Jeszcze dziesiec minut Jackie siedziala oparta o zimne kafelki ocierajac lzy z kartek,ktore na nie spadaly wydajac przezroczysy dzwiek w ktory mozna bylo sie wsluchac... nastepnie ocierala oczy. Bol, rozdzieral ja na kilka czesci... walczyla z tym,walczyla ze soba, by pozbierac sie i wrocic do otaczajacego ja swiata. 
Wrocila spowrotem do pokoju. Polozyla sie w lozku i zasnela. Sen byl teraz jedynym srodkiem przeciwbolowym. Kiedy spimy nie myslimy o niczym, nasz organizm odpoczywa w tej chwili wlasnie tego Jackie potrzebowala. 

*z perspektywy Liama*

Przebudzilem sie, Amy lezala obok mnie. Nie mialem ochoty dluzej lezec.. Ta noc nam wszystkim przysworzyla sporo wrazen,trzeba bylo stawic temu czola,a najlepiej jak najszybciej. Cale to zajscie wczoraj z Zaynem.. O co oni mogli sie pobic i zeby Niall wyzucil go ? Przeciez on zawsze jest taki spokojny... Obiecal nam wszystkim,ze wyjasni co sie stalo ale jutro. Na dzisiaj mial juz wystarczajaco dosyc. No coz zobaczymy o co tez poszlo. Poszedlem wziac szybki prysznic, ogolilem sie po czym zabralem sie za sniadanie. Stwierdzilem,ze wiekszosc nie bedzie miala ochoty nic jesc po tak hucznej imprezce do tego beda mieli niezlego kaca.. dlatego tez zrobilem platki z mlekiem. Co prawda zagapilem sie i mleko zdazylo wykipiec do tego zrobil sie ogromny korzuch.. Nie wspominajac o kuchence gazowej,ktora byla cala zalana mlekiem i obklejonat ym korzuchem.. Bede musial to posprzatac zanim zobaczy to Jackie. Ona zawsze dbala o czystosc wiec musze to jak najszybciej ogarnac. Na szczescie zdazylem to zetrzec zanim do kuchni wparowal Hazza chociaz ten to czystosc ma gleboko w nosie. Ostatnio widzialem u niego w pokoju brudne slipy sprzed kilku dni, fuuu az sie wzdrygnalem na to wspomnienie. 
-Tu masz platki, siadaj i jedz .
-Dzieki Liam nie mam wgl ochoty na jedzenie,ale skoro juz cos przyzadziles to zjem,zeby ci sie przykro nie zrobilo - wypowiedzial to rece trzymajac z tylu za plecami drapiac sie po nich.
-Jesli nie chcesz jesc nie musisz, a ty moze wiesz o co poszlo wczoraj Zaynowi i Niallowi?
Harry usiadl przy stole,jego mina od razu pospepiala .
-Nie do konca wiem o co chodzi.. ale Zayn musial cos zrobic Jackie tak mi sie wydaje.
-Moze ja uderzyl? Wiesz jemu czesto odwala po pijaku..
-Wiem,wiem.. 
-Ale zeby go od razu wyrzucac .. Nie wiem czy Niall dobrze zrobil,chyba za surowo go potraktowal.
-Tak mysliesz? Nie no na pewno skoro tak zrobil,musial miec jakis powazny powod.. Z reszta dowiemy sie jak wstanie.
-Masz racje.
-O czym tu rozmawiacie tak po cichu , co ?
-Amy , hej siadaj zrobilem ci platki.
-Dzieki Liam - dala mi buziaka w policzka,wziela swoja miseczke i usiadla przy stole.
-Dobra ja juz sie zmywam,ide pod prysznic,zaraz i tak bd zajety.
-Okej , tylko sie nie utop loczku .
Przez chwile zadne sie nie odezwalo,ale po tym jak harry zamknal za soba drzwi od lazienki Liam zaczal rozmowe.
-Sluchaj Jackie.. wiesz troche pokombinowalem z ta kasa.. I mam prawie juz calosc. Ciezko bylo,ale jutro albo pojutrze bd mial cala kwote.
-Jejku, ty na prawde znalazles te pieniadze dla mnie?
-No tak.. 
-Boze Liam nie wiem jak ci dziekowac.. obiecuje ze splace ci wszystko co do grosza. 
-Nie musisz poradze sobie,w koncu jestem jednym z pieciu ksieci :P
-hahahahaha , ale skad zdolales zalatwic tyle pieniedzy?
-A no wiesz.. ma sie te znajomosci tu i tam...
-Bedziemy musieli to uczcic .
-No z pewnoscia nie obejdzie sie bez jakiejs kolacji przy swiecach w pieknej restauracji.
-Dobry pomysl,tylko ja stawiam.
-O nie , nie ma mowy.. Nie wypada,zeby dziewczyna placila za kolacje, chyba oszalalas?
-I ak juz zbyt wiele dla mnie zrobiles... pozwol mi chociaz zaplacic za ta kolacje.
-Skoro juz tak ladnie mnie pprosisz.... zgadzam sie.
-Dziekuje ,jestes niesamowity.
-Oj wiem .
- I do tego bardzo skromny hahaha.

*z perspektywy Nialla*

Zerwalem sie na rowne nogi.. snil mi sie koszmar. Jek dobrze ze sie obudzilem. od razu spojrzalem na  Jackie . Jeszcze spala... Tak ja obserwujac zauwazylem na jej twarzy pelen spokoj i opanowanie. Byla taka slodka kiedy spala. Niestety po obudzeniu sie wroci do rzeczyistosci,ktora zadala jej tyle bolu.. Postaram sie ja wspierac jak tylko bede potrafil, do tego trzeba wyjasnic sprawe chlopakom.. Poczekam az sie Jackie obudzi nigdzie stad nie wychodze.
Siedzialem i rozmyslalem nad wszystkim i po jakims czasie zauwazylem ze Jackie zaczela sie wiercic. Poczekalem chwilke w koncu zauwazylem katem oka ze otworzyla oczy. Spogladala w sufit lezac bez ruchu. W koncu postanowilem sie odezwac.
-Juz nie spisz? -spytalem , podnoszac sie z wersalki.
-Nie ,wlasnie sie obudzilam.
-Jak sie czujesz?
-Nie najlepiej.. nie chce mi sie zyc.. czuje ogromny bol,po woli zaczyna mnie rozdzierac na kilka czesci - nie spodziewalem sie tak szczerej odpowiedzi..
-Pamietaj ze zawsze mozesz do mnie przyjsc z problemem,pomoge ci w kazdej sytuacji o co bys mnie nie poprosila.
-dziekuje Ci .. wlasciwie to mam jedna prosbe.. nie mow prosze chlopakom prawdziwej przyczyny ok ?
-Dlaczego? Powinni sie dowiedziec jaki Zayn sie okazal.. 
-Nie chodzi o niego.. tu chodzi o mnie. Nie rozumiesz,ze to bardzo krepujaca sytuacja i cholernie sie tego wstydze. Nawet przed toba nie czuje sie dobrze z mysla,ze o tym wszystkim wiesz.
-Dobrze,nie powiemy im calej prawdy.. Nie musisz sie przy mnie niczego wstydzic! Pamietaj ze masz moje wsparcie we wszystkim.
-Dziekuje jestes kochany - przytulila mnie.
-To co idziemy ? Goowa jestes? Pozniej jak chcesz mozemy jechac prosto do domu.. chyba,ze wolisz tutaj spedzic ostatnie dni.
-Wiesz co w sumie to lepiej byloby jechac do domu,mam tyle spraw do zalatwienia.. 
-A jakie sprawy?
-Chce zaadoptowac Julie..
-Taka powazna decyzja? Kto to jest ?
-Moja tak jakby siostra.. bylysmy sporo czasu razem w domu opiekunczym. 
-Spedzilas dziecinstwo w dumu dziecka?
-Mozna tak powiedziec... 
-Jejku.. nie wiedzialem... Fajnie,ze wyroslas z tego miejsca na pozadna dziewczyne. 
-To co powiemy reszcie? - zauazylem ,ze dosc szybko zmienila temat.. moze czula sie niezrecznie.
-Nie wiem a co bys chciala im powiedziec?
-Moze wystarczy,ze powiemy iz Zayn mnie skrzywdzil.. ale nie powiemy co dokladnie zrobil.. 
-No mozemy tak zrobic, to co idziemy?
-No nie mamy innego wyjscia..
Zarzucila na siebie szlafrok i wyszlismy,wszyscy siedzieli przed telewizorem na kanapie i ogladali jakis film. Kiedy nas zauwazyli zatrzymali film , od razu wiedzieli co bedzie sie dzialo. Jackie zaczela mowic...
-Chcialabym wam powiedziec pare slow odnosnie wczoraj.. Zayn mnie powaznie skrzywdzil dlatego pobili sie z Niallem .. pozniej blondyn go wyrzucil.. To tyle,reszta wam nie jest potrzebna. 
Patrzylem na nia.. udawala silna,ale tak na prawde widzialem w jej oczach bol,ktory starala sie ukryc. 
-No i wracam dzisiaj wieczorem na Wichrowe Wzgorze.. przepraszam Was.. Wy mozecie zostac jak chcecie nic nie powiem gdzie jestescie..
-Ja wracam z nia - dodalem .

*************

O jejku .. oraz mniej czasu mam i coraz mniej pomyslow na rozdzialy.. Cos czuje ze chya zakoncze to opowiadanie wczesniej niz myslalam. Przepraszam,ze nie ma znakow interpunkcyjnych i ze sa bledy ale jak juz wiecie laptop jest z Anglii :( Nie wiem kiedy bd kolejny , moze na weekend mi sie uda. Najlepiej mi sie pisze kiedy mam dola,a ostatnio u mnie jest w miare dobrze :P wasze blogi skomentuje jak znajde czas , nie martwcie sie ;*** Buziaki kochani xxxx